Szczęściarz przegiął wczoraj i ciężko zapracował na cichego Sylwestra... Chciał, dostanie... Żeby nie myślał, że (wg jego słów :)))) tylko gadam.. Jakby żył w siedemnastym stuleciu i poznał mnie w dniu ślubu.... Wiedział, że mam przerost strun głosowych i MUSZĘ, po prostu muszę głośno wyrażać moje myśli... A ten jakby z księżyca spadł? Widziały gały co brały.....
Sylwester (jak u Dody :)) na balu pilotów. W menu bezalkoholowy szampan, muszę jeszcze coś na kolację wymyślić i to cały plan na dziś...
Przeprosić się pewnie pozwolę, bo swoją drogą długo nie wytrzymam milcząc :))
Postanowień nie robię, bo się boję...
Zeszłoroczne wykonałam do czerwca i potem w ramach bonusu dostałam Groszka ( z Groszka się cieszę, z przerwy w pracy nieco mniej...). Teraz więc powinnam postanowić tyle, żeby wystarczyło do grudnia, a tego na pewno nie dam rady wypełnić, więc nie postanawiam wcale...
Życzę Wam, by nadzieja na lepszy rok towarzyszyła Wam co dzień.
Głównej wygranej w totka,
pięciu miesięcy słonecznego lata
i obniżki cen paliwa :)
Optymizmu i powodów do uśmiechu na twarzy...
Szczęśliwego Nowego Roku Wam wszystkim!