17 lipca 2017

No i poszło....

Dawno, dawno temu był sobie pomysł. Po pomyśle przyszedł czas na miejsce. Znalazło się miejsce, potrzebny był czas. I środki. Dziesięć lat minęło i słowo stało się.... domem się stało. Na uboczu, już na szczęście nie w mrowisku. Przed oknem las, a nie śmietnik. Rano słychać ptaki, raz trafiła się nawet sarna, a nie samochody jeden za setnym....
Dojazdy trochę zajmują. To jedyne, póki co utrudnienie. 

Dom.
 Miejsce, w którym wreszcie mam swoje miejsce.
 Mogę się schować. Mogę oddychać. Mieć porządek i swój "warsztat".
Wszystko, czego dotąd brakowało. 
Teraz brakuje już tylko jednego, ale na to akurat wpływu nie mam. Ani Szczęściarz, choć to jego bardziej dotyczy....