28 marca 2012

Najnowszy przebój made by Młoda

Siedzę ci ja przy komputerze, Młoda w świątyni dumania śpiewa... Słyszę coś mniej więcej takiego:

"dlaczego mężczyźni kochają za łzy? dlatego, że to mężczyźni...
dama czy tygrys? dlaczego dama się musi zmierzyć z tygrysem? lalalalala..."

Żeby pięciolatka śpiewała coś takiego? Różne rzeczy już z przedszkola "wynosiła", piosenki również, ale zwykle to jakieś radiowe szlagiery, a tego nie słyszałam...

- Młoda, skąd znasz tą piosenkę?
- Przeczytałam... Zupełnie sama, mamo...

Otwieram drzwi przybytku, w którym siedziała, a tam... No tak, nasze ze Szczęściarzem aktualne lektury: "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"- to moje i "Dama czy tygrys"- Szczęściarza...
Coś czuję, że niedługo zamieszka tam trzecia dyżurna książka, jak tak dalej pójdzie...

A w domu mi, jak nic, tekściarka czy inna poetka rośnie...

25 marca 2012

Scenki domowe czyli wiosna za oknem, a i czasu jakby więcej...

Osoby biorące udział: Młoda, Kuzyn (jej rówieśnik) i czytająca coś w sypialni Nina.
Czas akcji: kilka dni temu.

- Młodzieży, jak posprzątacie swój pokój (w domyśle: magazyn zabawek, w którym nigdy, ale to absolutnie nigdy, nie bawią się małolaty, a porządek to mit...) , to pobawimy się w szkołę!

Małolaty w wieku przedszkolnym, szkoła to ciągle dla nich coś ciekawego...
Nie minęły trzy minuty, porządku nawet Perfekcyjna Pani Domu by nie zrobiłaby w takim ekspresie....

- Mamo już, tylko nie wchodź tam teraz, dopiero jak wróci tata i mama- Kuzyna!
- Córcia, a jak mamy się bawić w szkołę, jak nie pozwalacie mi wejść do swojego pokoju?

Młodej zrzedła mina, wraca do Kuzyna i słyszę ciąg dalszy...

- Wiesz, JEDNAK będziemy musieli posprzątać.....

Pokulałam się, a porządek w pokoju dziecięcym JEDNAK pozostał mityczny, bo wymyślili własną nową zabawę, w salonie oczywiście :))

**********
Dzieci zaskakują, to wiedzą wszyscy rodzice, a niektóre "zaskoczenia" grożą poważnym spuchnięciem z dumy...

Młoda i jej koleżanka (w odróżnieniu od rodziców, nielaty prowadzą ostatnio bogate życie towarzyskie) bawią się w.... szkołę oczywiście :)) i Szczęściarz zadaje im zagadkę:

- Idziesz ścieżką w dżungli, nagle ścieżka się rozdwaja, po jednej stronie stoi słoń, po drugiej lew, w którą stronę idziesz?

Koleżanka:
- Tam gdzie słoń, bo on mnie nie zje!

Młoda:
- Z powrotem.....

Szczęściarz z dumy, że Młoda myśli nieszablonowo, na długo zaniemówił....

************
Wizyta tej samej koleżanki, pół godziny po jej przyjściu. Młodszy dla odmiany:

- Mamo, a czy Koleżanka może z nami zostać na zawsze?
- Synku, ale ona ma swoją mamę i tatę i oni tęskniliby mocno za córeczką.....

Młodszy wraca do pokoju i oznajmia Szczęściarzowi

- Mama się nie zgodziła.....

I wyszłam tym samym na potwora...

********
Wiosna puka do okien, a u nas zimowe wirusy jeszcze ciągle w użyciu... Nie wiem, czemu, ale w tym roku mnie się obrywa najbardziej, do tego stopnia, że od ostatniego zapalenia krtani, gdzie kaszlałam "tylko" trzy tygodnie, minęły zaledwie dwa i znów płuca oglądam przy kolejnych próbach wyplucia ich, o ustawicznym treningu mięśni brzucha nie wspomnę...

Chciałabym napisać, że spokój panuje u nas, ale nieustanne drażnienie mojej osoby tekstami typu "kiedy idziesz na zwolnienie?" ewentualnie "dlaczego jeszcze pracujesz?" nie działa na mnie uspokajająco... W firmie, wśród znajomych, o własnym mężu nie wspomnę..... Czy w tym kraju oprócz mnie pracuje jeszcze jakaś ciężarna?

Nie gościłam ostatnio często, ani tu, ani u Was, niedługo się to zmieni. No cóż, ciężko mi to pisać, ale kończę niedługo oglądanie "Chirurgów", więc i ilość czasu zwiększy mi się znacząco :)))). Tą optymistyczną myślą żegnam się do następnego posta.

4 marca 2012

Marsjanie i Wenusjanki - wersja mini

Geny... Wiemy, że każdy je ma. Mamy też nadzieję, że przechodzą z rodziców na dzieci ( o ile ojcowie pilnowali ich dobrze w drodze z porodówki na noworodkowy :)))... Odkąd mam dzieci wiem, że geny odpowiadające za konkretną płeć objawiają się już od najmłodszego wieku.

W trakcie mojego spa pod prysznicem, do łazienki wpada Młodszy z okrzykiem, że właśnie ubrudził górę od piżamki i trzeba ją do pralki włożyć. Konkretyzuję miejsce- do kosza na brudy. Młodszy wrzuca ubranko do rzeczonego kosza i wychodzi z łazienki.
Zadowolona z siebie stwierdzam, że może choć jeden (znany mi) osobnik męskiego rodzaju nauczy się, że brudne ubrania umieszcza się W koszu, a nie NA, OBOK czy W ŁAZIENCE, bo za daleko do celu...

Nie minęły trzy minuty, do mojego domowego spa wraca ze spodniami od piżamy w rączce młodociany Marsjanin, podbiega do kosza na brudy, z okrzykiem, że są brudne (znaczy się, dokończył jeść jogurt) rzuca je NA PODŁOGĘ i wybiega z łazienki... Po tym, jak już pozbierałam szczękę z dna brodzika, stwierdziłam, że jeszcze duuuużo pracy przede mną :)))

Moje starsze dziecię zaserwowało nam ostatnio dowcip, po którym nie mogłam złapać oddechu przez kilka minut... (zważywszy na zapalenie krtani duszące mnie "od góry" i Groszka dobijającego się do mojej przepony "od dołu" było to ostatnio i tak mocno utrudnione)

"- Puk! Puk!
- Kto tam?
- Hipopotam, a co? Na słonia czekasz?"

Nie wiem, czy sama wymyśliła, czy po prostu powtórzyła (zakończenie, bo reszta oczywiście wszystkim dobrze znana...), ale nasze rodzicielskie poczucie humoru śmiało się mocno....

Po wczorajszym spacerze i odzywkach Młodej, stwierdziłam, że mam w domu pięcioletnią nastolatkę ;) , której " jest zimno, jest zmęczona, nie będzie biegać za ojcem i bratem, a w ogóle jest głodna i dlaczego ją tak daleko od domu ciągniemy i gdzie jest to miejsce, do którego idziemy coś zjeść???"

Tak więc, spędzam ostatnio czas na odpowiedzi po kilka razy dziennie na pytanie "a kiedy nasz dzidziuś się urodzi?", opanowywaniu "buntu trzylatka" i przyspieszonego "buntu nastolatki", między urodzinami, kolejnymi chrzcinami, kurując się z prób wyplucia płuc... A to tylko ostatnie dwa tygodnie... Boję się przyszłości, bo za niecałe trzy miesiące dojdzie nam jeszcze Groszek do tych puzzli i dopiero się zacznie.....

A póki co, miłej niedzieli!!!