Czasem, bywa tak, że podczas spotkań wielu osób, gwar rozmów zagłusza wszystko. Bywają wtedy momenty, że na sekund kilka gwar zamiera. Znacie to?
Zdarzyło się tak podczas pewnego spotkania rodzinnego.
W jednym pokoju siedzieli dorośli, w drugim- dzieci.
I w czasie momentu ciszy absolutnej (w pokoju dorosłych), słychać (z pokoju dzieci):
- ... a najbardziej to pierdzi... ciocia Ania!
Dawno, dawno temu, gdy miałam jeszcze czas dla siebie, przeczytałam ten dowcip. Długo potem go powtarzałam, bo śmieszył mnie. I nie tylko mnie.
Dlaczego akurat dziś sobie o nim przypomniałam ?
Po południu, gdy już wreszcie wygrzebaliśmy się z pieleszy, umościliśmy w fotelach i fotelikach autka, ustaliliśmy, kto śpi, a kto odpowiada na mądre i mądre-inaczej pytania taty, wybraliśmy się na spacer i obiad na starówkę do ulubionej wegetariańskiej knajpki.
Po serii pytań o to: kto? co? dlaczego? Szczęściarz zadaje pytanie, oczekując, że odpowiedź na nie będzie tradycyjna (Młoda! Młodszy!):
- A kto puszcza najgłośniejsze bąki?
- BA-BA!
Padło z ust.... Groszka :)
Dowcipne dziecię nam rośnie :)
:)))nowa tradycja rośnie ;P
OdpowiedzUsuńHaha, dzieciaki to maja wyczucie:)
OdpowiedzUsuńNo ba, wyssało z mlekiem Matki :D
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jak zwykle :D Serdeczności :D
No i Groszek powiedział wszystko na temat ;-) Mądry chłopiec :-)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Oj, dowcipne!
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Szczęściarz by się śmiał, gdyby padło ta-ta!
Serdeczności!