Z różnych racji Młoda otrzymała jakiś czas temu swoją własną komórkę. Bez aparatu i innych gadżetów. Z wpisanymi numerami mamy i taty. Tylko i wyłącznie.
Dzwoni dziś moje dziecko. Do pracy dzwoni. Ze szkoły. Odrywam się od pacjentów, sprint do biurka, gdzie zalega moja komórka, odbieram z wywieszonym językiem, bo może coś ważnego, wygrałam jakiś damski zegarek, albo inny kredyt mogę wziąć...
- Halo, mamo?
- Co tam, córcia, stało się coś?
- Zaczekaj, zapomniałam, co ci chciałam powiedzieć, muszę sobie przypomnieć....
Koniec rozmowy, bo tak naprawdę do tej pory nie wiem, dlaczego zadzwoniła...
Sytuacja do przemyślenia. Może warto porozmawiac z dzieckiem, kiedy powinno skorzystać z komórki. Ze swoim wiele takich rozmów przeprowadziłam. Serdeczności.
OdpowiedzUsuń