21 lutego 2014

Zmian brak

Miało być o bałaganiarzu-perpetuum mobile, który, ile bym nie posprzątała, wywali na środek dwa razy tyle...

Miało...

Ale będzie o mnie. Bo oświecenie mnie dopadło. Albo widzenie. Jak kto woli. Ale dopadło. Znowu. Pod prysznicem. Dziś. O.

Bo siedem lat bycia posiadaczem potomstwa zrobiło ze mnie mamuśkę. Niby wszystko i nic. Fajne, prawda? Przecież wiele kobiet latami walczy o ten stan.
Nie zaprzeczam. Jest dobrze. Na pewno nie nudno. Nie zamieniłabym tego za nic. Chodzę (no, dobrze, wożę tyłek) do pracy, wracam, sprzątam, układam, gotuję, piorę, składam, prasuję i padam na twarz... W tak zwanym międzyczasie rozdzielam, sądzę, przytulam, ćwiczę lewitację, bo zabawki pokrywają każdy metr kwadratowy mieszkania, karmię, usypiam....

Nie narzekam. Jakby to nie brzmiało, nie narzekam.

Mam tylko jedno "ale".... Już o tym chyba nawet kiedyś pisałam... 

Nie ma mnie w tym. Mówię o dzieciach, kupuję dla dzieci, gotuję dla dzieci, chwalę się dziećmi, czas wolny (wolny, hehehehe..... tu sarkastyczny śmiech zabrzmiał) spędzam z dziećmi..... 
Ale nie ma w tym mnie. Nie mówię "ja", mówię "moje dziecko/dzieci". 
Straciłam wszelkie pasje, bo za bardzo czasochłonne. Na nowe czasu brak... Na książki mam czas, tylko gdy usypiam Groszka, a każdy post piszę na raty.... Nudna się zrobiłam.... Monotematyczna.

Czas się zmienić. Czas COŚ zmienić. Dzieci nie zmienię. Męża też nie. Pracę mam fajną (mogliby więcej płacić, ale da radę). Liftingu nie zrobię, botoksu się boję, tłuszczyk "sam" ginie (włączając w to biust, niestety...).

Czas na zmiany. Może zmienię imię? Bo nic innego nie przychodzi mi do głowy...
Chyba, że zamienię krzesła miejscami przy stole, choć tyle mogę.

Ech... To wszystko przez słońce, ono na mnie tak działa. Zmusza do działania. 
Ok, idę po te krzesła...

1 komentarz:

  1. Potrzebuję równiez zmian. Zaraz zabieram się do roboty. Zmienię wstrój wnętrz. Chociaż seretę innego koloru połóżę. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń