Przychodzi do mnie Młoda.
- Mamo, zrobisz coś do jedzenia?
- Zrób sama, tylko dla Młodszego też.
moje dzieci mają to do siebie, że wszystko, absolutnie wszystko, musi być do mililitra, milimetra, miligrama i wszystkich innych mili-, "po równo"
zaczynam prasować i słyszę
- Mamo, ale nie wchodźcie teraz z tatą do kuchni!
zostawienie w kuchni sześciolatki i czterolatka samopas bywa ryzykowne, ale niech im będzie, kuchenki nie potrafią odpalić, noże mają swoje ikejowe, matce, póki co, uszy jeszcze nie odpadły, więc choćby z ciekawości się byłam zgodziłam
prasuję sobie spokojnie, małolaty wspinają się po krześle na szafkę
kolejny ciuch
serwetki wyciągają z szafki, znaczy się, elegancko będzie
-mamo, nie zaglądaj!
ok, przecież mam salon połączony z kuchnią, nie muszę zaglądać, samo się zagląda
spodenki, żelazko
biegnie Młoda
- Młodszy zaczekaj, zaraz wracam!
Młodszy biegnie pod toaletę
- Młoda, co mam teraz zrobić?
w życiu nie byli tacy zgodni
- wymyśl coś!
- Mamo, podasz mi coś z szafy? Bo to wysoko jest.
- Ok, czego potrzebujesz?
- Miód.
- Już ci podaję miód do kolacji, synku
- To nie kolacja, to... POSIŁEK, mamo!
czemu nie, może być miód, skoro to posiłek?
kolejne body rozmiar 86
Młoda wraca do kuchni, chwali wybór brata, słyszę spadający na ziemię talerz
- NIC SIĘ NIE STAŁO!!
ok, skoro nic, prasuję kolejną bluzeczkę
- Mamo, jeszcze chwilę!
ok, znaczy się, że jeszcze poprasuję
gromada prania całotygodniowa znacznie się skurczyła
O! kulminacja, małolaty przenoszą imprezę na stół
- Młodszy tam połóż serwetki, a tu talerzyki, mamo, tato zapraszamy!
na stole stoją małe filiżanki na talerzykach, w nich herbata, zimna, bo zimna, ale jaka ma być, skoro od rana stoi? na talerzach śniadaniowych misiek żelkowy, dookoła twaróg, a na nim trzy (i ani jednej więcej) kropelki miodu i jedna śliwkowych, babcinych powideł,a do tego łyżeczka na serwetce
- Smacznego!!!
Gordonie Ramsay bój się, konkurencja rośnie!
Posiłek pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńco tam talerz!Skoro dzieci biorą się za gotowanie -super! :)
OdpowiedzUsuńAaach :) To się nazywa kompromis - zdrowo, pięknie i z żelkiem! :D
OdpowiedzUsuńAle akcję rozwijałaś, trzymałaś w napięciu.... A tutaj smacznego! cha cha cha..... Dobrze,że to posiłek tylko, a nie kolacja! Cha cha cha....
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Haha! Porcja jak w najlepszej restauracji:) Ale musze CI powiedziec ze ty swiete nerwy masz! Ja juz bym tam z dziesiec razy zajrzala... ale pewnie jak bede miec swoje dzieci to sie wyrobie:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci! Córka to jednak córka. Cholera. Samych chłopaków mam. 17 i 8 lat. Po zostawieniu ich na 10 minut samych w kuchni mam sprzątania na 2 godziny. Szlag mnie trafia na samą myśl.
OdpowiedzUsuń