Prezent z okazji Dnia Kobiet, oczywiście.
Szczęściarz dostał.
Największa gaduła w okolicy (czyli mła) głos straciła :)
I to dosłownie...
W związku z tym mogłam dziś (celowo w czasie przeszłym piszę) sobie pochorować... Od 6 do 8.30 rano, bo potem Szczęściarz na piłkę pojechał...
Tak więc, niedługo będę bogata, gdy opatentuję sposób leczenia chorej krtani szczotką i odkurzaczem w oparach pary wodnej z żelazka...
Odlatuję więc...
Milej soboty :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz