15 maja 2012

Koleżanki??! To są koleżanki?!?

Moje życie zdominowało czekanie. I nie jest to kwestią ostatnich miesięcy, bardziej- lat. Odkąd związałam się ze Szczęściarzem- na coś czekam. Od pierdołki typu "może byś coś zrobił? -za chwilę!", gdzie chwila trwa od godziny do kilku tygodni; po coś "o czym trzeba doczytać u wujka googla" czy "dopytać fachowców"
Ostatnio czekam na zmianę opon zimowych (tak, tak, nadal jeżdżę na zimowych, choć  lato puka do okien...). Tu problemem jest fakt, że bezpośrednio przez zmiana NA zimowe rozwaliłam oponę (dziecko we mgle wysokiego krawężnika nie zauważyło...) i trzeba najpierw zakupić takową... A kilkakrotnie byłam już świadoma prób naciągnięcia mojej skromnej osoby na niepotrzebne rzeczy, bo kobiecie dużo wcisnąć można (dzięki ci, Panie za sąsiada- mechanika, który wręcz gasi moje zapędy inwestycyjne w zieloniutkiego), więc mąż się do czegoś przydaje (czasami.....).

Oprócz czekania na inicjatywę mężowską, czekam na pożegnanie głupio-mądrego etapu życia Młodej. Wiem, że pięciolatki już tak mają (w końcu niejedna przewija się przez nasz dom), ale doprowadzanie do szewskiej pasji Młodszego czy mnie i czerpanie z tego dzikiej radości jest ..... wrrrrrr.....

Wczoraj wieczorem Młoda bawi się w swoim łóżku i co chwilę słychać:
- Mamooooooo!!

Po którejś już próbie spacyfikowania szkodnika, idzie do niej Szczęściarz:

- Młoda, możesz się bawić, ale daj Młodszemu zasnąć, nie krzycz tak! Czy w przedszkolu nie macie czasu na cichą zabawę, pani nie prosi was o ciszę? (wiem, że mają taki czas po obiedzie, gdy maluchy idą spać...)
- Mamy, pani prosi o ciszę...
- I co wtedy robicie?
- Nie słuchamy jej...

Udusić, to mało....


Oburzonam od wczoraj! Tak się nie robi! Inaczej "ustalałyśmy"!!!
Było nas trzy. Trzy, które na co dzień się wspierały, wymieniały niusami czy innymi "ważnymi" szczegółami. 
I co? I pstro! Miałyśmy rodzić w tym samym czasie (taki malutki zbieg okoliczności)!

Jedna "rozsypała się" w piątek, druga wczoraj... 
Koleżanki tak nie robią!! Miały czekać! Ja też chcę!!!


18 komentarzy:

  1. Wiesz co Ninka, zrób focha i nie baw sie z nimi, masz racje kolezanki tak nie robią, a fe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięciolatki to pikuś! Zapewniam! Poczekaj jak dorosną do wieku 9-15 lat. U mnie jedno właśnie wyszło z tego wieku, a drugie wchodzi w ten wiek. Jak nie zwariuję to będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet mnie nie strasz, Klepsydro :) I nie wariuj, co wtedy będę czytać??

      Usuń
  3. @Klepsydro, przerażasz :D


    Ja też czekam - a to żeby minął bunt dwulatka, a to pięciolatka, a to... a tamto.. :D
    ach te dzieci...
    A Ty Nino, jeszcze ciut ciut :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale mam w perspektywie urodzenie ponad 4-kilogramowego Groszka i dlatego odrobinę mi się spieszy ;) Co do buntów: tak patrząc z drugiej strony, chyba nudno by nam było tak z idealnymi dziećmi w domu, ani nie zapyskuje, ani nie zaprotestuje... Chociaż taka nuda byłaby fajna.... Rozmarzyłam się :)

      Usuń
  4. Daj maluszkowi zadecydować, On wie kiedy się na tym świecie pojawiać ;)
    A na oponach zimowych i ja jeżdżę- ale obecnie temperatury temu sprzyjają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodszy zaczął 43.t.c. zanim się urodził, więc wiem, jak to jest czekać i słyszeć to ciągłe "ty jeszcze w dwupaku?"... Przeraża mnie to, jaki Groszek może być duży (Młodszy ważył 4100g), bo każde następne dziecię jest z reguły większe od starszego rodzeństwa... Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  5. Mnie zrobiły to samo koleżanki dwie ;-) I zostałam sama brzuchata na jakieś 4 dni ;-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie! co za koleżanki!!To już żadne umowy nie obowiązują?;)
    od 15-23lat też jest nieźle:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet mnie nie strasz :) Na szczęście mam kilka lat na przygotowanie się... Ściskam

      Usuń
  7. Ja mam jednocześnie - pięciolatkę i dwulatka!!!! Więc mówisz, że to normalne????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalne, niestety... "Pocieszała" mnie bratowa buntem od dwóch lat do pełnoletności włącznie, na przykładzie swoich synów... Załamka :)

      Usuń
  8. A na Ciebie przyjdzie pora! Wszystko w swoim czasie! Dzidziuś sam wiek, kiedy przyjść na ten świat.
    Wracając do dzieci.
    "Mamy, pani prosi o ciszę...
    - I co wtedy robicie?
    - Nie słuchamy jej..."
    Jest to sygnał dla rodziców! Czas wprowadzić żelazne zasady i ustalić granice rozbrykania. Jeśli teraz tego nie zrobicie - później będą kłopoty w szkole.

    Całuski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby było "śmieszniej" z moich rozmów z wychowawczynią Młodej wynika, że nie ma z nią żadnych problemów, jest wręcz chwalona za skupienie i pracę, więc może dlatego traktuję to tak lekko... Wiem, że Dzidziak sam zdecyduje, ale wolałabym rodzić odrobinę lżejsze dziecię, niż kolejne ponad 4 kg... Ściskam

      Usuń
  9. Kurcze, ale szybko to zleciało. Dopiero było przecież 12mm :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jednak fajnie czyta się wstecz :D

    A co do pierwszego akapitu ;D .. u nas nazywa się to: "musi nabrać mocy urzędowej..." i po wielu "wojnach" też się tym zaraziłam ;P - jeśli chodzi o prośby małża :p

    OdpowiedzUsuń