1 lutego 2012

Siedem plag i mróz po pachy

Zawsze lubiłam zimę. Ze śniegiem, mrozem, wszystkimi dobrodziejstwami inwentarza. Dziś znalazłam wyjątek od tej reguły.

W zeszłym tygodniu Szczęściarz zakomunikował mi, że znów samotną matką pobędę. Wyjechał wczoraj i od wczorajszego popołudnia na wdechu czekałam, co? Bo, że się wydarzy- to pewnik, tylko co?

Dziś rano- planowe spóźnienie do pracy, bo przedszkole otwierają o tej samej porze, o której powinnam być w pracy, tyle , że ona mieści się po drugiej stronie miasta. Ukułam misterny plan- wstanę wcześniej, przygotuję się i dzieci do całego dnia, szybciutko w samochód, przedszkole, praca, powrót i dzień uważamy za udany.

Plan się powiódł do punktu :przygotuję się.
Po obudzeniu Młodej spojrzały na mnie czerwoniutkie, zaropiałe oczęta..... I sprawa się rypła, jak już kiedyś filmowcy stwierdzili...

Do pracy pójść musiałam, przynajmniej na 3 godziny, więc ubieram dzieci, mus był, do przedszkola. Wychodzimy z domu.

Punkt 3. planu- samochód. Mój zamek centralny żyje własnym życiem, znaczy się, w mrozie albo się zielony nie zamyka, albo nie otwiera, dowolność całkowita.... Dziś się nie otworzył... Zdeterminowana pognałam do domu po kluczyki od całkowicie-służbowego-auta-Szczęściarza, które ów zostawił był w domu. Zadowolona z własnej pomysłowości umieściłam małoletnich w fotelikach i..... I....
I jeszcze raz spróbowałam odpalić całkowicie-służbowe-auto-Szczęściarza... Jego akumulator ogłosił zgon... Prawie płacząc z bezsilności zamówiłam taksówkę pod przedszkole i sama pognałam tam z dziećmi. Ku mojemu zdziwieniu taksówka była szybciej, no, choć to...
Zostawiając małoletnich, mówiąc im, że przyjadę wcześniej, pobiegłam do taxi, by dojechać na przystanek tramwajowy... Prawie nie spóźniona (poza planowym spóźnieniem) dotarłam wreszcie do pracy, by nawet nie usiadłszy za trzy godziny zacząć gonitwę w stronę domu, z powrotem po dzieci, w międzyczasie umawiając się do pediatry i kombinując, co zrobić, by jutro do pracy pójść? Nie wierzę, w to, co mówię, ale przydaliby mi się teściowie na miejscu...
Życie kobiety w ciąży nie jest sielanką...

4 komentarze:

  1. Chyba powinnaś się rozejrzeć za jakąś starszą panią do opieki sporadycznej... Młode opiekunki raczej na takową nie pójdą, a babcia dla samej rozrywki się zgodzi na parę godzin co jakiś czas...

    Zima jest cudna - jak się nie ma zobowiązań, jak daje wolne od szkoły, jak przez to, że gdzieś nie dotrzemy, nie zawalamy planu innym...

    OdpowiedzUsuń
  2. jak mawia woody: jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach :-)
    powodzenia jutro :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jestes dzielna ze dalas temu wszystkiemu rade!
    a nie macie nikogo kto czasem moze robic za nianie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Życie kobiety w ogóle nie jest łatwe, a w ciąży to dopiero! ;0) Mam nadzieję, że dzisiaj bez niespodzianek! Buziak

    OdpowiedzUsuń