15 września 2011

No i poślij, człowieku dziecko do przedszkola czyli od dziś wszystko będzie inaczej

Nie musiałam długo czekać... W zasadzie tylko półtora miesiąca... A może aż półtora miesiąca?

Odebrałam dziś progenitury z przedszkola, wcześniej odpowiednio chwaląc wszystkie arcydzieła made by małe-łapy..
Jednym z rękodzieł Młodej było całe stado serduszek (jakieś dwie setki :)), które koniecznie, absolutnie i nieodwołalnie trzeba było zabrać do domu...
Zwinęliśmy cały majdan, pakujemy się do samochodu i nagle.... przesłyszałam się?

- Młoda, co powiedziałaś?
- Mamusiu wypadły mi serduszka i powiedziałam q.......a.

Minka niewinna, jakby przed chwilą powiedziała "kochana mamusiu,pomóż mi, proszę pozbierać serduszka, bo mi się rozsypały"...

Gdy już pozbierałam szczękę spod zieloniastego (skubana nigdy wcześniej nie wymówiła tak pięknego, soczystego "rrr", jak w owym słowie) uskuteczniłam wychowawczą pogawędkę, jak to "przecież, ani mamusia, ani tatuś..." itd...
Zobaczymy, ale ciężko wychowuje się "gumowe ucho", które, jak każde inne gumowe uszy łapie wszystko, tylko nie to, co powinno...

Jakiś czas temu Szczęściarz cytował mi dowcip:

"Mąż do żony
- Może poślemy nasze dziecko na jakiś czas do przedszkola?
Żona zdziwiona
- Dlaczego?
- Bo mielibyśmy łatwe wytłumaczenie, skąd zna takie słownictwo..."

Do dziś był to dla mnie tylko dowcip... Dziś wszystko się zmieniło :)))

Młody swoim słowotwórstwem również dostarcza nam uciechy. Jednym z jego ulubionych słów jest "jep", co oznacza ni mniej, ni więcej tylko... chleb :))

7 komentarzy:

  1. Ach te dziciaki;) Super te teksty mają.
    Mi sie przy okazji twojego postu inny dowcip się przypomniał:
    Rozmawiaja dwaj koledzy(widocznie dresy jakieś, hi hi), i jeden sie "przechwala":
    -Wiesz jak mój synek świetnie przeklina, zna juz wszytskie slowa na k..., ch.., j...!
    -A paciorek umie?- pyta drugi.
    -No coś ty, takie male dziecko?!

    A podobno jak ja miałam trzy lata to chodziłam do sąsiada "na winko" bo ryczałam jak mi nie dali choćby dzioba umoczyć, a jak wracałam do domu to przestawiałam wszytskich po kątach-słownictwem sąsiada oczywiscie niezwykle soczystym. A później mi przeszło zupełnie i jako nastolatka zupełnie nie przechodzło mi przez gardło którekolwiek z tych słów;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach te kochane maluchy po prostu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. przedszkole to szkoła życia :) moja Malusia (nie ma jeszcze 2 latek) nauczyła się "bije" i robi "boksa" rączką. Pozostaje mi tylko czekać aż zacznie inne słówka przynosić.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    ona0509.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. I jak w takiej sytuacji zachować powagę? Niesamowite jest też to jak takie maluchy umieją dostosować owe słowa do sytuacji :0) Śmieszno i straszno! ;0)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przygotuj swoje uszy na więcej takich kwiatków ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecież dzieciaki muszą się gdzieś nauczyć "polskiej mowy". Wszystko jeszcze przed Tobą.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzieci słyszą i łapią wszystko- a najbardziej to co nie powinny :) Ale takie uroki dzieciaków :)

    OdpowiedzUsuń