.....ale nie mogę się nie śmiać...
Wróciłam ci ja po popołudniu do domu, a tam obrazek, który zwalił mnie z nóg.
Młoda i Młodszy w zdemolowanym salonie, bajki w tv, a moje ślubne szczęście.... umiera biedactwo na przeziębienie w sypialni przykryty po uszy kołdrą...
Głosik, który ledwo słychać...
- Mam iść do apteki coś ci kupić?
-Taaaaaak.......
- A łykniesz to, co ci przyniosę?
- Taaaaak.......
Dodam tylko, że do niedawna nie chciał łykać nawet witaminy C, bo leczył się naturalnie. Starzeje mi się mężowski, oj starzeje...
Poszłam do apteki, koleżanka tam pracuje (na stanie mąż i dwóch synów):
- Cześć, daj mi coś dla umierającego na przeziębienie :)
- Łopata może być?
Pokulałam się po raz drugi, kupiłam co trzeba i wróciłam, wredna ja, żona, do domu...
Swoją drogą gdy ja choruję, nie mogę się położyć, bo "mamo, jeść, pić, siku...", a gdy choruje facet, to przy temperaturze 37 stopni w skali obowiązującej, cały świat ma mu pomagać, bo "on przecież chory jest".....
I leży tam teraz, biedactwo i cierpi "w milczeniu", a ja tu zołza wyśmiewam cierpiącego i jeszcze ptasiego mleczka (takiego w czekoladzie) podać nie chcę...
No jak tak mogę? :))))))))
No jasne, ptasiego mleczka nie podawaj... bo dla mnie zabraknie:D
OdpowiedzUsuńOj, zła żona jestes, zła;)
OdpowiedzUsuńDlaczego tak myśle?
Bo łopaty nie wzięłaś jak proponowano w aptece a na pewno juz by pomogło i maż zdrowy by był a tak, cierpi biedactwo...
No jak tak możesz, no jak? :0)))))))))
OdpowiedzUsuńB. jak coś, wyślemy Szczęściarza do sklepu, co by odkupił :)
OdpowiedzUsuńStokrotko wczoraj sam się o nią (łopatę) upominał hehe
Margolko no właśnie, sama się zastanawiam :)(
Ech :D Nagle z dwójki dzieci i męża zrobiła się trójka dzieci :D Dobrze, że jeszcze Ciebie choroba nie dopadła :) I oby nie dopadła :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia :)
Enigmo, moja mama zawsze składała życzenia w Dniu Dziecka nam i mojemu tacie. Od ładnych kilku lat wiem, dlaczego :))) A chorobom się nie daję, nie lubię ich i już!
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy faceci mają tak samo, mój też umiera przy katarze czy lekkim stanie podgorączkowym. To jest tylko dowodem na to, ze kobiety są silniejsze i bardziej wytrzymałe :) Wyjścia nie mają ;)
OdpowiedzUsuńPrimavero oj prawda, prawdziwa do tego :) Ale powiedz sama, czy nasze życie przez to śmieszniejsze nie jest? Bo ja od wczoraj mam wielki uśmiech na twarzy na myśl o Szczęściarzu :)
OdpowiedzUsuńNo ja tak samo, nawet jak już się źle czuję to leków nie biorę i mam chorobę gdzieś :)
OdpowiedzUsuńFaceci są jednak nieziemscy. Mój mąż jak mu mówię, żeby wziął jakieś witaminy bo słyszę, że pokaszluje i trzeba to szybko zwalczać to puka się po głowie i mnie wyśmiewa, a po kilku dniach jak umiera to nawet nawet nie pyta co mu daje, wypiłby chyba nawet truciznę byle tylko nie słyszeć mojego "a nie mówiłam" ;)
OdpowiedzUsuńNino - jest śmieszniejsze, no chyba, że nerw na to "umieranie" zenitu sięga.
OdpowiedzUsuń