21 września 2011

Bo ja zła żona jestem......

.....ale nie mogę się nie śmiać...

Wróciłam ci ja po popołudniu do domu, a tam obrazek, który zwalił mnie z nóg.
Młoda i Młodszy w zdemolowanym salonie, bajki w tv, a moje ślubne szczęście.... umiera biedactwo na przeziębienie w sypialni przykryty po uszy kołdrą...
Głosik, który ledwo słychać...

- Mam iść do apteki coś ci kupić?
-Taaaaaak.......
- A łykniesz to, co ci przyniosę?
- Taaaaak.......

Dodam tylko, że do niedawna nie chciał łykać nawet witaminy C, bo leczył się naturalnie. Starzeje mi się mężowski, oj starzeje...
Poszłam do apteki, koleżanka tam pracuje (na stanie mąż i dwóch synów):

- Cześć, daj mi coś dla umierającego na przeziębienie :)
- Łopata może być?

Pokulałam się po raz drugi, kupiłam co trzeba i wróciłam, wredna ja, żona, do domu...
Swoją drogą gdy ja choruję, nie mogę się położyć, bo "mamo, jeść, pić, siku...", a gdy choruje facet, to przy temperaturze 37 stopni w skali obowiązującej, cały świat ma mu pomagać, bo "on przecież chory jest".....
I leży tam teraz, biedactwo i cierpi "w milczeniu", a ja tu zołza wyśmiewam cierpiącego i jeszcze ptasiego mleczka (takiego w czekoladzie) podać nie chcę...
No jak tak mogę? :))))))))

11 komentarzy:

  1. No jasne, ptasiego mleczka nie podawaj... bo dla mnie zabraknie:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, zła żona jestes, zła;)
    Dlaczego tak myśle?
    Bo łopaty nie wzięłaś jak proponowano w aptece a na pewno juz by pomogło i maż zdrowy by był a tak, cierpi biedactwo...

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak tak możesz, no jak? :0)))))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. B. jak coś, wyślemy Szczęściarza do sklepu, co by odkupił :)
    Stokrotko wczoraj sam się o nią (łopatę) upominał hehe
    Margolko no właśnie, sama się zastanawiam :)(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech :D Nagle z dwójki dzieci i męża zrobiła się trójka dzieci :D Dobrze, że jeszcze Ciebie choroba nie dopadła :) I oby nie dopadła :)
    Życzę dużo zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Enigmo, moja mama zawsze składała życzenia w Dniu Dziecka nam i mojemu tacie. Od ładnych kilku lat wiem, dlaczego :))) A chorobom się nie daję, nie lubię ich i już!

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba wszyscy faceci mają tak samo, mój też umiera przy katarze czy lekkim stanie podgorączkowym. To jest tylko dowodem na to, ze kobiety są silniejsze i bardziej wytrzymałe :) Wyjścia nie mają ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Primavero oj prawda, prawdziwa do tego :) Ale powiedz sama, czy nasze życie przez to śmieszniejsze nie jest? Bo ja od wczoraj mam wielki uśmiech na twarzy na myśl o Szczęściarzu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja tak samo, nawet jak już się źle czuję to leków nie biorę i mam chorobę gdzieś :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Faceci są jednak nieziemscy. Mój mąż jak mu mówię, żeby wziął jakieś witaminy bo słyszę, że pokaszluje i trzeba to szybko zwalczać to puka się po głowie i mnie wyśmiewa, a po kilku dniach jak umiera to nawet nawet nie pyta co mu daje, wypiłby chyba nawet truciznę byle tylko nie słyszeć mojego "a nie mówiłam" ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nino - jest śmieszniejsze, no chyba, że nerw na to "umieranie" zenitu sięga.

    OdpowiedzUsuń