18 marca 2020

Miesiąc

Tyle właśnie prosiłam, błagałam, zaklinałam i wrzeszczałam z bezsilności na moje średnie dziecko. To niepisate i nieczytate ( w odróżnieniu od Tej, która" połknęła" już kilka sag i kompletów książek oraz Tego, który czyta szybciej w pierwszej klasie niż niejeden, znany mi skądinąd piątoklasista).

- Nie! Nie będę tego czytać! Po co mi to?

Ja rozumiem, to całe 16 stron. Ciężki orzech do zgryzienia. Trzeba by poczytać i - o zgrozo!- zrozumieć...
 No i czas mijał, książka leżała i się kurzyła... 

Aż do dziś, kiedy czas minął, a Wychowawczyni ogłosiła omawianie lektury.
Całe szczęście zdalnie i nie na czas...

Podręcznik trzeba było otworzyć, a tam pytanie o plan wydarzeń.
 I zonk.
 Jak tu napisać, gdy matka stoi nad głową i nie pozwala zerknąć do internetów?
 Trza przeczytać. 

No i zrobił to! Usiadł na pół godziny i przeczytał te 16 stron! I zrobił ten plan! 



A potem okazało się, że pytanie było niżej i wcale planu robić nie musiał... Matka źle doczytała (swoją drogą chyba już czas na poprawiacze wzroku, bo dłużej ciężko udawać, że widzę dobrze, jak nie widzę?)
I jak mam teraz spojrzeć na Potwora i się nie śmiać?

A ta księga grubości Harrego Pottera, ciężaru Nad Niemnem i zrozumiała jak Słownik Wyrazów Obcych to ... "Katarynka".

4 komentarze:

  1. A ja się zgadzam, ze "Katarynka" ciężkostrawna! I kompletnie niezrozumiała- kataryniarz widziany najwyżej na deptaku nadmorskim albo jakimś jarmarku kojarzy sie z atrakcją, a nie ciężkim kawałkiem chleba. Słownictwo- też nieaktualne:)>Na plus można by tylko przyjąć fakt, ze teraz bez kasy też się nie wyleczysz( a ileś lat temu dzieci nie rozumiały tego , dlaczego dziewczynka nie skorzystała z wizyty w przychodni). Biedni uczniowie!Właśnie usłyszałam, ze realne jest przedłuzenie roku szkolnego na lipiec i sierpień:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich wychowawczyni (polonistka, świetny nauczyciel) kiedy może, wybiera bardziej zrozumiałe lektury, ale niestety, nie zawsze się da...
      Mam nadzieję, że to pogłoski, bo nie dość, że pracują w domu, mieliby jeszcze przeciągnąć rok szkolny?? A kysz! Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. Matkojedyna, czy koniecznie nasze dzieci (moje to już wnuki) muszą być obarczane tymi samymi lekturami, co my? Świat pędzi do przodu.
    Aaaa teraz jakby spowolnił, ale to pewnie tylko przejściowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektóre części spowolnienia niech zostaną (np. porządek w mojej kuchni :)) Lektury były są i będą. Na szczęście są też takie, o których nie mam bladego pojęcia i też takie, które "za moich czasów" (jak to koszmarnie brzmi, brrr) były nie do pomyślenia jako lektura obowiązkowa (m.in. Kajko i kokosz )
    Pozdrawiam Cię cieplutko

    OdpowiedzUsuń