Jeszcze jeden dzień. Urlop od wszystkiego. Dzieci w szkole, Szczęściarz w pracy, a ja na kanapie.
Pierwszy dzień od dawna, gdzie nic nie muszę.... Rozpusta. A może dobra wróżba na Nowy Rok? Więcej czasu?
Przyznam, nie zaglądałam długo, ale też- działo się. W zasadzie dobrze się działo. Wchłonęło nas to "dobrze". Nie miałam pojęcia, ile potencjału we mnie drzemie. Ile chcę, potrafię, mogę....
Szkoda tylko, że doba jest taka krótka, a ja taka niezorganizowana, bo na wszystko czasu nie wystarcza, a baterie też trzeba czasem naładować.
No cóż, może teraz się uda?
Pomału.
Mój malutki, maluteńki Groszek, który całkiem niedawno się urodził, a który we wrześniu tego roku pomaszeruje do pierwszej klasy, w niedzielę poprosił, byśmy w kościele podeszli do żłóbka, obejrzeć go. Tak więc podchodzimy, a moje dziecię przejęte do tej pory rzuciło okiem i z wielkim rozczarowaniem pyta:
- Mamo TO JEST TO????
- Tak synek to jest żłóbek.- zapewniłam
- Ale mamo, to JAKAŚ KLATKA JEST!
No i się dowiedziałam....
Dobrego Roku wszystkim życzę
Jak ten czas leci!
OdpowiedzUsuńGroszek już w szkole. No nasz Pańcio tez od września założy tornister na plecy 😀
Pozdrawiam serdecznie. Dobrze, że się dobrze u Ciebie dzieje.