Gdy próbuję przypomnieć sobie, co też robiliśmy i jak też wyglądało nasze (moje) życie przed erą potomków, ciężko mi to przychodzi. Jakieś wyjścia do kina spontaniczne, jakieś spotkania z przyjaciółmi, jakieś wakacje, spanie na plaży w Chorwacji czy pyszna śliwowica w górach niekoniecznie po polskiej stronie.... I tyle...
Cisza w domu, porządek na podłodze, nieporysowane ściany w pokojach i własna sypialnia.
I pustka.
Brak czegoś ważnego, tyle,że wtedy jeszcze nie wiedziałam,czego....
Dziś już wiem.
Na własne życzenie załatwiliśmy sobie wieczory pełne "ja jeszcze tylko..." i "idź wreszcie spać", zamiast wyjść z domu. "Krainę lodu" zamiast ambitniejszych filmów. Bałagan na podłodze. Klocki, które wbijają się w stopy. Buty, które nie mieszczą się w szafce w przedpokoju. I majątek wydawany w sierpniu na wyprawki. Trzy już w tym roku. Tornistry, kapcie, bloki, plasteliny....
W tym roku osiągnęłam też kolejny poziom. Dowiedziałam się wielu rzeczy. O sobie. O tym, jak wiele rzeczy zapomniałam.
Zapomniałam, że błękitne niebo oglądane z poziomu hamaka może być tak piękne. Że śniadanie zjedzone od początku do końca we własnym łóżku może aż tak smakować. Że dom wysprzątany i przez kilka godzin w takim samym stanie może tak cieszyć.
A potem wraca czeredka i życie nabiera smaku i pełni. Nagle musisz wysłuchać kilku naraz opowieści, co tam w szkole. Zapewnień, że jutro na pewno dziecię nie da się odprowadzić do przedszkola. Że na jutro musisz kupić jeszcze to czy tamto, a na drugie śniadanie masz zrobić co innego niż to,co było dziś, bo to niesmaczne było.....
Życie. I kocham to życie. Z całym jego blaskiem i cieniem.
I wcale, ale to wcale ;) nie przeżywam, że moje maleństwo pomaszerowało do Motylków i spędza dzień z paniami, które muszą go
przytulać zamiast mnie. Bo płacze, a przecież wcale nie chce tam być. Bo chce być u niani.....
Wracam. Na stare tory z dodatkowymi wagonikami. Odżyłam. Rozwinęłam się. Dojrzałam. Zmieniłam się.
Starzeję się?
Zaraz tam starzeje...Dojrzewasz ;)))
OdpowiedzUsuńserdeczności :)