Zimą tego roku dopadła nas zupełnie nowa przypadłość.
Ferie zimowe.
Nieoczekiwanie i znienacka, zważywszy, że uczennicę mamy dopiero od pół roku... Kto by się spodziewał, że szkoła będzie miała aż dwa tygodnie wolnego, a my, rodzice AŻ dwa tygodnie na to, by je zagospodarować dziecku?
Wpadłam na to na tyle późno, że i grafik był już gotowy, a ja, biedna sklerotyczka musiałam zamieniać się na zmiany...
Ale kto inny stanął był na wysokości zadania.
Dzielny tata.
Postanowił zaszaleć, rozpocząć zeszłoroczny urlop i spędzić trochę czasu w domu (i poza nim) z dziećmi. Żeby być dokładniejszą: dwoma trzecimi naszych dzieci.
Ponieważ jestem dobrą żoną (w swoim "skromnym" mniemaniu, oczywiście) postanowiłam się nie wtrącać. Przez cały tydzień chodziłam do pracy zagospodarowując Groszka, a Szczęściarz zajmował się dziećmi, domem i gotował obiady.
Tyle teoria :)
Pierwszego dnia zawiózł dzieci na obiad do babci. Drugiego pojechał do znajomych (koleżanka ze szkoły Młodej) i tam "przypadkiem" załapali się na obiad ...
I tak minął mojemu operatywnemu mężowi tydzień.
Drugiego! już dnia doszedł do wniosku, że zmienił się w kura domowego, bo tylko sprząta, zmywa i układa zabawki... Hmmmm....
Minął tydzień, dzieci żyją i mają się dobrze, Szczęściarz nie oszalał, korona mu z głowy nie spadła, żona szczęśliwa, bo nie musi wszystkiego robić sama....
Powtórka latem :))) Czego sobie i wszystkim pracującym mamom życzę!
I cudnie! Tak trzymać! Buziaki! A w ferie są półkolonie zwykle darmowe. W przyszłym roku warto pomyśleć i dziecie będzie miało zagospodarowany czas do południa.
OdpowiedzUsuńPrzez tydzień miała, tata miał urlop w tym drugim tygodniu :) Miłego początku semestru :)
Usuń