21 lipca 2012

Starzeję się...

... i nawet nie mam czasu, by to zauważyć...

Zauważyłam ostatnio, że czas mi umyka. Okazuje się, że w ciągu ostatnich tygodni nie robię nic innego, tylko:


a) boję się
- zostawić Groszka z Młodszym, bo jego miłość do brata nie ma granic. Ostatnio posunął się do tego, że próbował wyjąć malucha z łóżeczka. Poprzestał na obróceniu go na brzuszek. Tzn poprzestał, bo weszłam zwabiona ciszą do sypialni i na tym go przyłapałam... Oczyma wyobraźni widziałam siebie jako kolejną "celebrytkę", bo kto by uwierzył, że trzylatek może mieć tyle siły, by podnieść "małe" sześć i pół kilograma...


- wziąć poranny prysznic. Przyczyny? Patrz pkt wyżej... Czyt. albo wykąpię się o 6:30 (zanim wstanie Szczęściarz), co jest mało prawdopodobne, bo Groszek zaczyna swoją działalność ok 5:30 (na szczęście potrafi spać od 20 do 3 w nocy), albo wieczorem, na co już zwykle sił nie mam... Na szczęście muchy jeszcze mnie nie śledzą,znaczy się maluch rano czasem śpi...


- usiąść, bo w tym momencie któreś zawoła bądź zapłacze "mamooooooooooooooooooooooo!!!!!!"


b) wymyślam
- co dwójka małolatów w czasie wakacji może zrobić na tyle cicho, by nie obudzić niemowlaka i, niestety, zabawy typu "posprzątajcie swój pokój" się nie sprawdzają :)


- gdzie jest: Brzydal (ulubiona maskotka Młodej), jakiś konkretny samochodzik, baloniki, których Młodszy ma sporą kolekcję, a które notorycznie gubi w magazynie zabawek czyt. pokoju dziecięcym...


c) odpowiadam
- na pytania "kiedy będzie coś do jedzenia?" "kiedy pójdziemy na dwór?" "kiedy?" "kiedy?" "kiedy?"... ewentualnie zmieniają je na  "gdzie" lub "dlaczego?"


d) śmieję się z wyczynów małolatów, w tym opowieści Młodej zaczynającej się "dawno, dawno temu, przed ..... naszymi dziadkami..."


Poza tym cieszę się, że pierwsze szczepienie za nami, bioderka zdrowe. Zbieram majątek na dentystkę. Sprawdzam, jak się korzysta z laptopa, który  ma ruchomy monitor, czyt. komp mi się rozsypał. Szukam nowego autka i w ten oto sposób doba mi się skurczyła... Zastanawiam się, jak radzą sobie mamy czwórki, piątki... itd... dzieci...


No i ,oczywiście, dziękuję Wam wszystkim za ciepłe komentarze po urodzeniu Groszka :) 

8 komentarzy:

  1. Powiem jedno. Nie zazdroszczę Ci. Chociaż może trochę... Ja już zapomniałam jak to jest biegać za pielucharzem i uważać, żeby nie nabił sobie guza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie martw się z czasem będzie tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama wszystko potrafi i da radę! Ciągle się zastanawiam, skąd na to czerpie siły. Ale widocznie jest tak, jak napisała Miśka ; MAMY SĄ SUPERMENKAMI.

    OdpowiedzUsuń
  4. O ranciu, no nie jest to bułka z masłem :)Lekko nie jest, więc tym bardziej podziwiam. Serdeczności zostawiam i wiadro sił podrzucam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka rola mam, że robią to co akurat trzeba a nie to co się chce :) Ale jestem pewna, że dzieciaki samym istnieniem wynagradzają Ci to wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ;DDDDDDDDDDD

    U nas 5-latek !!! początkowo testował najmłodszego ;0 ... okazało się to dopiero jak najmłodszy zaprotestował głośnym rykiem... I wtedy "wpadł" średni , bo sam się zdradził:"A wczoraj jak go ugryzłem , to nie ryczał. Jak urośnie , to mu powiem , że jest beksa lala" ...

    OdpowiedzUsuń