12 lutego 2012

Integracja z gołębiami w tle

Mamy sąsiadów. Żadna nowość, prawie każdy ich ma. Z sąsiadką znamy się już jak te, no, łyse... konie arabskie płci żeńskiej :) . Mamy też gołębie. Wredne szkodniki, zanieczyszczające, z niewiadomych dla mnie przyczyn, parapet w naszej sypialni, przesiadując na nim... Ale o gołębiach później...

Już od dawna napomykałyśmy z Sąsiadeczką, że czas naszych chłopaków zintegrować. W końcu i my się już znamy długo, a oni- Imiennicy...
Okazja nadarzyła się wczoraj. Imiennicy odholowali wieczorem zieloniastego do mechanika i wracając zajechali do delikatesów.
Okazało się, że nieplanowana integracja przebiegła nadzwyczaj pomyślnie (zaczynam się zastanawiać, czy następnej nie przeprowadzą we własnym gronie :)))
Dzieci, sztuk troje, spały snem sprawiedliwego w drugim pokoju, a my się integrowaliśmy.
Jako, że z racji ciąży, moje napoje były bezprocentowe, promile we krwi były mi obce. "Zapomniałam", że Szczęściarz dziś nieco zmarnowany jest rano....

A w niedzielny poranek, jak zwykle o tej porze dnia, wredne szkodniki grzechocą mi na parapecie za oknem. Ponieważ to nie pierwszy raz, zrobiłam to, co robię zawsze w mej bezsilności, czyli załomotałam pięścią w szybę, odganiając wredoty.

No i oberwało mnie się od męża...
Zdziwiona faktem, że nagle mu się nie podoba coś, na co nigdy nie zwracał uwagi, przypomniałam sobie, że biedactwo cierpiące, a ja mu pogrom nad głową urządziłam...
Brzuch od śmiechu jeszcze mnie boli, zła żona ze mnie, zupełny brak empatii...

6 komentarzy:

  1. hehehe grunt że gołębie wyploszyłas a że przy okazji obudziłas męża to na plus. Kto rano wstaje ..

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak już wolał to gruchanie za oknem niż walenie nad głową, wcale mu się nie dziwię ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gruchanie podobno przeszkadza tylko mnie... A zanieczyszczone parapety sprzątam tylko ja, więc właściwie :czego ja chcę od tych biednych "ptaszków"???

      Usuń
  3. ;-)
    A u nas już "zakaz" ;-) z racji godz 0 ! ;-) Nie żebym jakaś zołza była ;D Ale sama w razie czego do szpitala nie zamierzam jechać. Do miłego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściarz nie wie, jak się wiezie rodzącą żonę do szpitala, oba razy, z racji "przeterminowania" kończyłam ciążę na patologii ciąży, może tym razem będzie inaczej? Ściskam

      Usuń