Gdy wychodziłam wczoraj z pracy, po upiornie ciężkim tygodniu, zmęczona maksymalnie, z bolącymi stopami, o reszcie człowieka nie mówiąc, pomyślałam. Niby nic, każdemu się to zdarza.... Ale ja pomyślałam o tym, jak to byłoby wrócić do wczoraj posprzątanego (i dalej czystego) domu, gdzie tak po prostu mogłabym usiąść i nikt niczego by ode mnie nie chciał. Mogłabym położyć się z książką pod kocem, kurując (znów) wściekle bolące gardło. Nie musiałabym odgruzowywać mieszkania, zbierać tryliona skarpetek (i innych równie potrzebnych części garderoby) z podłogi. Nie musiałabym zaczynać czegoś, by już za chwilę porzucać zajęcie, by odebrać dzieci z przedszkola zerówki (Młodszy mocno się oburza za przejęzyczenie) i autobusu szkolnego. Nie musiałabym.....
Ale chcę, będę to robić. Bo nie wyobrażam sobie innego zakończenia dnia niż odsyłanie ich jak bumerangi do łóżek, po wysłuchaniu repertuaru wrzasków Groszka (bo który dwulatek tak wcześnie chodzi spać?)...
I choć czasem mam ochotę ich udusić...
Miłej soboty :)
Włączam się do akcji!
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko z Tobą dobrze! Pomyśl, że za 15 lat będziesz tęsknić za tymi skarpetkami ;)
OdpowiedzUsuńNasz o 20. jest już w łóżku i zasypia sam...a za 3 miesiące będzie miał 3 latka :)
OdpowiedzUsuńNie obejrzysz sie, a bedziesz wracac do domu, gdzie Ci dziecko poda odgrzany na Twoje przyjscie rosolek, a potem zagoni na kanape i przykryje kocykiem.
OdpowiedzUsuńOczywiscie, o ile je sobie odpowiednio wychowasz. :P
a.
Kiedy w sobotnie popołudnie mam posprzątany dom ( ok. 13 ;)))) ) a potem o 16 , tuż po podwieczorku można by zaprosić stado kur ... To mam ochotę .....
OdpowiedzUsuńA potem przychodzi myśl, że to jest właśnie SZCZĘŚCIE!
Kiedyś przeczytałam:"Nudne kobiety , mają nieskazitelnie czyste domy" - teraz wisi mi na lodówce w formie magnesu! :-)