Jak to zawsze mówi moja bratowa- dzieci w pewnym momencie zaczynają "używać mózgu".
Sytuacja z wczoraj.
Młodszy zaczął mieć kulinarnie fazę "nie jubię". Zasadniczo nie wciskam dzieciom jedzenia do buzi, nie chcą, to nie, zgłodnieją, same przyjdą.
Robiłam wczoraj na obiad zapiekankę warzywną. Zawsze po pokrojeniu marchwi zgłasza się do mnie kolejka głodnych betakarotenu... Wczoraj Młodszy tradycyjnie rzucił"nie jubię". Mówię mu więc, że marchewka to witaminki i...
-... wszyscy lubią marchewkę, synku, nawet króliczki!
- To daj ją króliczkowi!
Krótko i na temat :)
;-) Powala ;D
OdpowiedzUsuńU nas młodszy od 2 msc. oprotestowuje jedzenie ziemniaków ..ale kluski wpiernicza za 10 ;-) I wtedy wyrabia miesięczną normę. ;-) No cóż, my też mamy swoje smaki ...
I dobrze, gdzie jest napisane, że dzieci mają lubić tzn. jubić :) to samo, co ich rodzice? :)
Usuńtrafna uwaga :)))))))
OdpowiedzUsuńZamknęłam blog bardzo proszę daj znać, czy zaproszenie dotarło- gdyby nie proszę o adres mailowy to wyślę raz jeszcze :) margola_z@wp.pl
Doszło, dziękuję :)
Usuńhaha, trafne! i takie altruistyczne;-)
OdpowiedzUsuńTaaa... Później wciągnął pół paczki paluszków, zanim zareagowałam :))
UsuńNa szczęście u nas problemu z marchewką nie ma, a Twój synuś no cóż wygadany jest oj jest-super ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam-Eris
Jak na dziecko, które pół roku temu prawie wcale nie mówiło, jest nieźle.. A zamiast marchewki mamy paprykę i ogórki- te ujubione :)
UsuńA króliczka pod ręką nie miałaś, aby dac przykład małemu? Kocha dzieci, są takie prostolinijne.
OdpowiedzUsuńNie mam, za to Młoda ostatnio zaczyna napomykać o zwierzątku, oby królika nie wymyśliła :)))
UsuńU nas faza "nie lubię" jest normą niestety. Cudownie być mamą niejadka. A myślenie Młodszego nad wyraz logiczne :)
OdpowiedzUsuńSzkoła siostry :) Chciałabym, by faza nielubienia dotyczyła np słodyczy, ale i tak mam nadzieję, że jest chwilowa :)))
Usuń