Mamy sąsiadów. Żadna nowość, prawie każdy ich ma. Z sąsiadką znamy się już jak te, no, łyse... konie arabskie płci żeńskiej :) . Mamy też gołębie. Wredne szkodniki, zanieczyszczające, z niewiadomych dla mnie przyczyn, parapet w naszej sypialni, przesiadując na nim... Ale o gołębiach później...
Już od dawna napomykałyśmy z Sąsiadeczką, że czas naszych chłopaków zintegrować. W końcu i my się już znamy długo, a oni- Imiennicy...
Okazja nadarzyła się wczoraj. Imiennicy odholowali wieczorem zieloniastego do mechanika i wracając zajechali do delikatesów.
Okazało się, że nieplanowana integracja przebiegła nadzwyczaj pomyślnie (zaczynam się zastanawiać, czy następnej nie przeprowadzą we własnym gronie :)))
Dzieci, sztuk troje, spały snem sprawiedliwego w drugim pokoju, a my się integrowaliśmy.
Jako, że z racji ciąży, moje napoje były bezprocentowe, promile we krwi były mi obce. "Zapomniałam", że Szczęściarz dziś nieco zmarnowany jest rano....
A w niedzielny poranek, jak zwykle o tej porze dnia, wredne szkodniki grzechocą mi na parapecie za oknem. Ponieważ to nie pierwszy raz, zrobiłam to, co robię zawsze w mej bezsilności, czyli załomotałam pięścią w szybę, odganiając wredoty.
No i oberwało mnie się od męża...
Zdziwiona faktem, że nagle mu się nie podoba coś, na co nigdy nie zwracał uwagi, przypomniałam sobie, że biedactwo cierpiące, a ja mu pogrom nad głową urządziłam...
Brzuch od śmiechu jeszcze mnie boli, zła żona ze mnie, zupełny brak empatii...
hehehe grunt że gołębie wyploszyłas a że przy okazji obudziłas męża to na plus. Kto rano wstaje ..
OdpowiedzUsuńZaeaz tam obudziłaś :) Spał dalej :)))
UsuńNo tak już wolał to gruchanie za oknem niż walenie nad głową, wcale mu się nie dziwię ;P
OdpowiedzUsuńGruchanie podobno przeszkadza tylko mnie... A zanieczyszczone parapety sprzątam tylko ja, więc właściwie :czego ja chcę od tych biednych "ptaszków"???
Usuń;-)
OdpowiedzUsuńA u nas już "zakaz" ;-) z racji godz 0 ! ;-) Nie żebym jakaś zołza była ;D Ale sama w razie czego do szpitala nie zamierzam jechać. Do miłego ;)
Szczęściarz nie wie, jak się wiezie rodzącą żonę do szpitala, oba razy, z racji "przeterminowania" kończyłam ciążę na patologii ciąży, może tym razem będzie inaczej? Ściskam
Usuń