29 lipca 2015

Chwilo trwaj....

Co ma zrobić matka trojga, by mieć chwilę (z trzech tygodni urlopu) dla siebie, poprzedzoną orką do nocy?

Kupić dzieciom piętrowe łóżko. 

Wczoraj do nocy składaliśmy ustrojstwo. Nadgarstków i pleców nie czuję do tej pory, a mięśnie bolą tak, jakbym sama, a nie ze Szczęściarzem i trójką wyrobników składała te dwa łóżeczka.
Ale nic to. Po dwóch tygodniach spędzonych z dzieciakami mam chwilę, by usiąść i coś naskrobać, bo w pokoju obok restauracja na piętrze, a sklep na parterze królują. 
Nie wspomnę, kto to będzie sprzątał pewnie, bo sprawcy się w takich momentach ewakuują na rowerki, niewychowane to takie...

Ale odpoczywam, wiśnie zajadam kilogramami, dziś wreszcie zrobiłam zaległe od dawna badania. Dzieci na zmianę mnie rozczulają i wqrzają. Rodzina podczas czterodniowej objazdówki chciała mnie rozpić, o mocno zagrażającej cukrzycy nie wspomnę...
Wczoraj rozłożyłam łóżeczko Groszka i zrozumiałam, że szkrab wyrósł, we wrześniu podrepce do przedszkola....
O tym, jak szybko rośnie, świadczy opowieść Szczęściarza, który zobaczywszy, że małolat maże flamastrem podłogę w salonie odesłał szkodnika do swojego pokoju. Ten, mamrocząc pod nosem, założywszy łapkę na łapkę w geście "foch i nic więcej" pomaszerował obok i dziwnie cicho tam pozostał, co robiąc??? Dokończył arcydzieło z salonu...
Napawam się słońcem zza okna i wracam do rzeczywistości... 
Miłego dnia życzę :)

18 lipca 2015

Czasem śmiesznie, czasem strasznie, ale nigdy nudno.....

Wyobraź sobie sytuację.
 Taką owo.

Idziesz sobie galerią handlową, zatopiony w myślach. I nagle wyrasta ci u nóg, z prędkością trzeciej kosmicznej, trzylatek. 
Wyłania się znikąd. 
Tzn. materializuje się, a tak naprawdę przebiega z drugiej strony pod ławką, która nie dość,że szeroka, to osaczona przez "roślinność" sztuczną, a bujną jak w dziczy.... 
Zaraz za trzylatkiem pojawia się jego starszy klon (starszy wiekiem, rozumkiem niekoniecznie).
Jak reagujesz? 
Ja bym zeszła na zawał serca, bo taka wrażliwa jestem.
Facet na szczęście przeżył, usiłując jedynie wyskoczyć przez oszklony dach galerii.
Na moje "przepraszam, zwiali mi" odparł jedynie z uśmiechem, że sam ma niewiele starszego syna i przyzwyczajony jest...
 Miałam szczęście, bo mogłam jedynie uśmiechnąć się, a nie wzywać erkę... 
I weź tu się człowieku zrelaksuj na urlopie...


Zaczęłam urlop, oddycham głębiej, a nawet pomału znowu się uśmiecham.... Nadmiar obowiązków, niewyspanie, brak chęci pomocy z zewnątrz robi swoje. Uświadamiam sobie,że nie jestem niezniszczalna. Że pięć, sześć godzin snu na dobę to mało, by zregenerować siły, o wymieceniu "śmieci" z głowy nawet nie wspomnę.....
 Odpoczywam. I nawet zapalone znowu ucho mi w tym już nie przeszkadza... 
Miłego dnia :)

10 lipca 2015

Klęska urodzaju czyli trochę o tym, dlaczego nie mam czasu.....

Każdy kolejny post zaczynam od: "czas mija,a ja się nie ogarniam....".

 No cóż... Tak to już jest,że masz mieć czas dla siebie- i? 
I zaczyna się nawał obowiązków, które musisz (z naciskiem na "musisz") wziąć na siebie.
 I zaczyna się orka, bo oczywiście one (obowiązki, rzecz jasna) są poza normalnym życiem, znaczy się ograniczają twój wolny czas do poziomu poniżej parteru.
 Mało tego, doprowadzają one do stanu, w którym twoje mieszkanie zarasta kurzem, pranie wysypuje się z koszy na brudy, ewentualnie tego na czyste rzeczy, do prasowania, a dzieci biją kolejne rekordy w kolejnych gierkach, o opanowaniu nagrywarki bajek w telewizorze nie wspomnę.....

W tak zwanym międzyczasie Młoda zdała do trzeciej klasy,Młodszy ukończył przedszkole, a Groszek przejął dotychczasową wychowawczynię Młodszego i od września będzie dzielnie maszerował do Motylków.....

Już od jakiegoś czasu powtarzam sobie "jeszcze tylko..." i czekam do tego jeszcze i tylko. A po nim jest kolejne i kolejne..... 
Miłego weekendu!

A ja pędzę do kolejnego "jeszcze"....